29.05.2016 – długi weekend

Długie weekendy to fatalny wynalazek… Nic nowego nie napiszę – zmęczona jestem :(. Jutro ma przyjść wolontariusz, więc może znowu złapię oddech.

Iskierka chodzi jak w zegarku. I nie mam na myśli tu fizycznego chodzenia (bo to w gorsecie idzie jej zupełnie sprawnie), ale to jak funkcjonuje. Dziecko do rany przyłóż. Tyle że my znamy te numery. Oby trwało to jak najdłużej, bo miło jest mieć taką grzeczną Iskierkę.

Nadrabia Miś: bluzka z wygryzionymi rękawami, zerwana deska toaletowa, dwa Iwciowe auta na sterowanie zepsute, porysowane drzwi do pokoju, oplute dzieci. Misia też ma dziwne akcje. Wczoraj wieczorem „zapomniała” zakręcić ciepłą wodę i ta się lała kilka godzin – do momentu aż Laurek prawie o północy szedł sprawdzić górę i to zauważył.

Marzy mi się wolny czas. Pieczenie ciast, drożdżówek, robienie lodów. Pączki bym zrobiła, może eklerki. Marzy mi się też wypad na jakąś krótką wycieczkę z dziećmi. Byle gdzie, oby tylko zmienić otoczenie na parę chwil.

Kurcze, za parę dni Dzień Dziecka, a my nawet o prezentach nie pomyśleliśmy. Mamy jakieś koszulki dla części dzieci, ale tylko dla części… Może w prezencie lody bym zrobiła…? Aha, planowaliśmy też wyjście do Muzeum Techniki. W sumie po co „rzeczowe” prezenty, no nie?

Dodaj komentarz